Nie taki początek sobie wymarzyliśmy. Biało-niebieskie po słabym spotkaniu przegrywają na inaugurację sezonu 30:43 z SPR-em Olkusz. Szansa na rehabilitację już za 2 tygodnie gdzie drużyna Victorii zmierzy się przed własną publicznością z Otmętem Krapkowice.
Wielkie nadzieje i brutalna weryfikacja
6 sparingów z drużynami z ligi centralnej i z najlepszymi zespołami z pierwszych lig. Świetnie wyglądająca cała drużyna, niemająca żadnych słabych punktów. Bardzo dobra atmosfera i rywalizacja panująca w drużynie, która mobilizowała wszystkich do jeszcze cięższej pracy. Siłą rzeczy każdy ze społeczności Victorii Świebodzice pokładał nadzieję na pierwsze w tym sezonie spotkanie. Niestety, rzeczywistość okazała się zgoła inna i to, co zobaczyliśmy w sobotni wieczór nie przypominało tego, co widzieliśmy przed sezonem.
Od samego początku spotkania można było zauważyć pewnego rodzaju nerwowość w poczynaniach ofensywnych biało-niebieskich. Dużo strat i dziwne rozwiązania w ataku spowodowały, że pierwszą bramkę rzuciliśmy dopiero w 7 minucie za sprawą debiutującej Justyny Staroń, która ostatecznie okazała się jedynym jasnym punktem na tle całej naszej drużyny. Pierwszy kwadrans zamykaliśmy ze stratą 6 oczek i ciężko było już wtedy szukać nadziei na dalszą część tego spotkania. Jednakże mając w głowie mecze z poprzedniego sezonu, gdzie momentami potrzebowaliśmy troszkę więcej czasu, żeby się rozkręcić to spora część z nas była jeszcze spokojna i wierzyła w odwrócenie losów tego meczu. Drugie 15 minut nie przyniosło jednak oczekiwanych zmian. Jak jeszcze gra defensywna nie wyglądała wcale tak bardzo źle, tak rozwiązania w ofensywie pozostawiały już wiele do życzenia. Straty i niska skuteczność spowodowały, że do szatni schodziliśmy przegrywając już 10:18.
Bezsilność nowej, przebudowanej Victorii
Drużyna, która podchodziła do tego spotkania znacząco różniła się od tej, którą widzieliśmy w ostatnim spotkaniu poprzedniej kampanii. Po pierwsze było widać brak reprezentantki Polski Martyny Szczepanik. Mózg naszej drużyny wraca już do treningów. Jednakże na powrót do optymalnej formy będziemy musieli poczekać. Po drugie, widać było duże niezrozumienie i niezgranie z nowymi zawodniczkami ściągniętymi z Cracovii, mimo dobrze funkcjonującej współpracy w sparingach. Z całą pewnością z meczu na mecz będzie to wyglądało coraz lepiej, a w końcowym rozrachunku zacznie działać to perfekcyjnie i nie będziemy mogli sobie wyobrazić składu bez byłych „pasiaczek”. Po trzecie i ostatnie przyjście Marty Lewalskiej, czyli młodzieżowej reprezentantki Polski, która świetnie prezentowała się w meczach sparingowych. Niestety w pierwszym spotkaniu o stawkę mimo kilku niezłych interwencji nie zaprezentowała się najlepiej. Nie pomogły również koleżanki z fachu, ponieważ zarówno Natalia Nowak, jak i Ela Chlebowska broniły na bardzo niskiej skuteczności. Tym samym w pierwszej połowie ta przebudowana drużyna, zamiast sprostać oczekiwaniom, nie poradziła sobie najlepiej i była kompletnie bezsilna, a co gorsza druga część spotkania wcale nie miała być lepsza.
Olkusz na drugą połowę wyszedł równie mocno zmotywowany i zdeterminowany jak na pierwszą. Od gwizdka rozpoczynającego gospodynie narzuciły swoje tempo gry, do którego nasze zawodniczki musiały się dostosować. Z przodu mogliśmy zobaczyć sporo kombinacyjnych akcji, rzutów z drugiej linii czy podań do kołowej Natalii Wojas. Te zagrania spowodowały, że w ciągu pierwszych 15 minut rzuciliśmy 10 bramek. Niestety w obronie wyglądało to dużo gorzej, bo w pierwszym kwadransie aż 13-krotnie musieliśmy wyjmowaliśmy piłkę z siatki. Ostatnia ćwiartka meczu była już wyrównana, ale i tak przegrana 11:10. Całe spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 43:30 dla SPR Olkusz. Tańcom i śmiechom w szeregach gospodyń nie było końca, natomiast w obozie Dominiki Daszkiewicz-Kwadrans można było zobaczyć wielkie rozczarowanie i frustrację po falstarcie na otwarciu kampanii.
To dopiero początek
Czy jest się czym martwić? Oczywiście, że nie. Trzeba pamiętać o tym, że to dopiero początek sezonu i każda drużyna będzie miała jakiś słabszy okres czy mecz. Miejmy nadzieję, że nam to gorsze spotkanie przytrafiło się właśnie na starcie. Victorianki mimo nawet tak niekorzystnego wyniku wydaje się być ekipą silniejszą niż rok temu i z całą pewnością jeszcze nieraz to pokażą, ponieważ cel na ten sezon jest jeden. Wywalczyć awans do Ligi Centralnej. My już teraz zapraszamy was 21.10 o godzinie 17 na pierwsze domowe spotkanie. Nie może was na nim zabraknąć. Serca i Pazury!
Bramki dla Victorii rzuciły:
- Patrycja Barna (7)
- Julia Wlazło (6)
- Justyna Staroń (5)
- Natalia Wojas (4)
- Patrycja Jałowicka (3)
- Zuzanna Dydek (2)
- Dagmara Kołodziej (2)
- Gabriela Leśniańska (1)